
Od placu zabaw do wspomnień wojennych: język uniwersalny
Kto w dzieciństwie nie używał gestów, by ominąć tabu? Jeden z czytelników wspomina: „Moja babcia zawsze mi powtarzała: »Jeśli ktoś cię zaczepia, pokaż mu figę. Nie musisz krzyczeć«”. Rady przekazywane z czułością, niczym dyskretny, rodzinny rytuał .
W szkole ta mała, zaciśnięta piąstka też miała swoje zasady. Złamana obietnica? Chwyć, chwyć i wszyscy zrozumieli, że to żart. Mini-język między przyjaciółmi, bez urazy, ale pełen współudziału.
Jeszcze bardziej poruszające jest świadectwo byłego żołnierza. Przed wyruszeniem na front ukrywa obrączkę w dłoni… jakby symbolicznie się chronił, niczym w dziecięcych zabawach. Figowiec staje się wówczas milczącą metaforą miłości, przywiązania i odwagi.
A dziś? Dyskretny ukłon w stronę naszego dziedzictwa

Ten gest może wydawać się błahy, ale głęboko rezonuje. Przywodzi nam na myśl dzieciństwo, przekazywanie, delikatny opór. Przypomina nam również, że możemy wyrażać swój sprzeciw bez agresji, z humorem i subtelnością. Prawdziwa lekcja dobrych manier… w ciszy.